top of page
knzouam

Samowspółczucie, mindfulness, ciałopozytywność i ich rola w psychodietetyce: wywiad z Zuzą Pawlak


mgr Zuza Pawlak: psycholożka, w trakcie studiów podyplomowych z psychodietetyki, specjalizująca się w pracy nad zmianą nawyków oraz pracy nad trudnościami w relacji z jedzeniem. Interesuje się konstruktem samowspółczucia i mindfulness oraz ich rolą w procesie leczenia. Swoją pracę opiera na idei ciałopozytywnosci.

Aktualnie przyjmuje dzieci i dorosłych w Wielkopolskim Centrum Zaburzeń Jedzenia oraz Pracownii Psychoterapii PROfundum w Poznaniu.


Rozmawia: Ewelina Łobodziec, studentka 4 roku psychologii UAM



Cześć! Bardzo dziękuję Ci za możliwość przeprowadzenia tej rozmowy. Chciałabym zacząć ją od tego, że opowiesz trochę więcej naszym czytelniczkom i czytelnikom o sobie i swojej drodze zawodowej.


Cześć, dziękuję za zaproszenie! Jestem psycholożką, a w tym roku rozpoczęłam podyplomowe studia z psychodietetyki na uniwersytecie SWPS w Poznaniu. Liczę, że dzięki nim posiądę dodatkowe kompetencje i narzędzia, które będę mogła wykorzystać w pracy z osobami zgłaszającymi problemy w relacji z jedzeniem. W przyszłości chciałabym rozpocząć szkołę terapii, która skupia się głównie na trzeciej fali podejścia poznawczo-behawioralnego.


Przyznam, że koncepcja, którą wybrałaś jest mi - pewnie zresztą nie tylko mi - bliska i dlatego chciałabym zapytać Cię o kilka szczegółów z nią związanych. W jakim momencie studiów zrozumiałaś, że to właśnie trzecia fala CBT jest tym, specyficznym nurtem, który chciałabyś zgłębiać?


Uważam, że studia nie były wspierające pod względem szukania swojej drogi. Jednak uniwersytet jest zdominowany przez jedno podejście i bardzo trudno o rzetelną wiedzę z innych nurtów. Sądzę, że po drugim roku zaczęłam szukać swojej drogi. Myślę, że był to bardzo trudny proces i żałuję, że nie miałam kogo zapytać o niektóre rzeczy. Trzecia fala podejścia CBT zachwyca mnie swoim podejściem do pacjenta, które kładzie duży nacisk na osobę. To pacjent jest najważniejszy. Brak jednostkowego, współczującego podejścia był czymś, co było dla mnie dużą trudnością w podejściu poznawczo-behawioralnym drugiej fali.


W najbliższej przyszłości planuję rozpocząć także systemową szkołę terapii, która pozwoli mi jeszcze lepiej rozumieć rodziny i zależności w nich zachodzące. Nurt ten jest też bardzo często wykorzystywany w pracy z zaburzeniami odżywiania i trudnościami z jedzeniem, co wydaje mi się bardzo przydatne oraz potrzebne w mojej aktualnej pracy. Docelowo jednak chciałabym rozwijać się jako terapeutka integracyjna, której przewodnim nurtem byłaby psychoterapia poznawczo-behawioralna trzeciej fali. Uważam, że trzecia fala jest najbardziej integracyjnym podejściem, które czerpie nie tylko ze swoich korzeni, ale też z nauk innych szkół. Dzięki temu będę mogła dostosować swoją pracę i narzędzia do osoby, z którą będę pracowała oraz do jej trudności, problemów.


Słyszałam też, że interesuje Cię również podejście humanistyczne. Zastanawiam się czy łatwo jest Ci połączyć w codziennej pracy tak wiele koncepcji?


Podejście humanistyczne jest dla mnie ważne ze względu na bardzo ciepłą i autentyczną relację z pacjentem/klientem. To klient kieruje przebiegiem sesji oraz całego procesu, a terapeutka jest tam osobą wspierającą, pomagającą osiągnąć cele, ale nie jest osobą narzucającą swój sposób widzenia świata. Chciałabym, żeby ta delikatność i wrażliwość na punkt widzenia drugiej osoby stały się głównymi wyznacznikami mojej pracy. Podążać za klientem, a nie dawać mu gotowe rozwiązania. Podejście humanistyczne jest bardzo niedyrektywne, co może kłócić się z bardziej konkretnym podejściem poznawczo-behawioralnym. Myślę jednak, że trzecia fala CBT powoli odchodzi od takiego dyrektywnego, konkretnego podejścia. Sesje nie są tak dokładnie zaplanowane jak w drugiej fali. Nie ma tej sztywności, która tak bardzo mi ciążyła.


Wiem, że w swojej praktyce starasz się wprowadzać samowspółczucie jako narzędzie, które potencjalnie daje pacjentowi bądź pacjentce możliwość radzenia sobie z trudnymi emocjami. Czy mogłabyś opowiedzieć trochę więcej o samowspółczuciu?


Samowspółczucie rozumiem jako podejście do samego siebie jak do swojego najlepszego przyjaciela. Wybaczanie sobie błędów, dawanie możliwości na ponoszenie porażek, ale też wspieranie się w trudnościach i nagradzanie, gdy coś nam się uda.

Bardzo ważnym jest też zadbanie o siebie. Często połączone jest to z czasem na odpoczynek, ćwiczenia fizyczne czy zadbaniem o swoją dietę, gdy czujemy, że ta obecna nam nie służy. Właśnie to bycie swoim najlepszym przyjacielem idealnie oddaje podejście do siebie, którego chciałabym uczyć i którym chciałabym się kierować w życiu.


Zatem jak współczucie do samego siebie może pomóc w procesie terapeutycznym? Co czyni je tak wartościowym narzędziem w pracy nad zmianą?


Samowspółczucie wykorzystuję jako narzędzie, dzięki któremu uczymy się współpracy z samym sobą oraz słuchania swojego organizmu. Uczymy się rozpoznawać uczucie głodu, sytości, ale też zmęczenie lub brak stymulacji. Uczymy się, żeby być dla siebie dobrym i traktować swoje ciało, czy potrzeby z czułością. Bywa, że włączamy ćwiczenia fizyczne jako element poznawania swojego ciała. Często proponuję jogę wraz z medytacją. Dzięki temu uczymy się nie tylko rozpoznawać, kiedy nasze ciało jest zmęczone, ale też nabywamy umiejętności rozluźniania ciała. Dzięki temu łatwiej jest o odpoczynek lub rozluźnienie, gdy jest nam to potrzebne. Ważne jest, aby podchodzić do samego siebie z delikatnością i pozwalać sobie na próby, które nie zawsze okazują się udane. Nie widzieć wszystkiego w czarno-białych barwach lub szukać odpowiedniej, najbardziej komfortowej drogi dla siebie.


W rozmowach samowspółczuciu wiele mówi się o roli uważności, mindfulness. Dlaczego, z Twojej gabinetowej perspektywy, jest to tak ważne? Jaka jest Twoim zdaniem relacja między uważnością a naszym ciałem w odniesieniu do procesu terapeutycznego?


Myślę, że uważność/otwartość na swoje doświadczenia i myśli pozwala nam lepiej poznać samego siebie. Uczymy się rozpoznawać swoje reakcje, możemy nad nimi pracować jeśli nie są pożądane lub po prostu zaczynamy rozumieć swoje zachowanie i potrafimy wytłumaczyć dlaczego tak się zachowaliśmy. Łatwiej też rozpoznajemy swoje emocje. Rozpoznajemy co czujemy i co to dla nas oznacza. Czy złość jest związana z nami, czy z czymś niezależnym od nas? Jak możemy sobie z nią poradzić? Co ona mówi o naszym zaangażowaniu w tę konkretną sytuację.

Mindfulness jest też bardzo ważny i wzmacniający jeśli chodzi o relację z własnym ciałem. Często nie lubimy swojego ciała, a przez diety i głodówki zatraciliśmy kontakt z sygnałami z niego płynącymi. Medytacja pozwala na ponowne połączenie się z ciałem oraz nauczenie się jego języka.

Na większe wyczulenie na oznaki głodu, zmęczenia, ale też radości, odpoczynku. Na nowo uczymy się przyjaźnić z własnym ciałem i dbać o nie tak jak byśmy zadbali o najlepszego przyjaciela. Uważność zwiększa naszą delikatność nie tylko względem samych siebie, ale też innych. Łatwiej jest wtedy spojrzeć na świat z perspektywy tej drugiej osoby. Nie potrzebujemy już tyle czasu, by analizować samych siebie i możemy poświęcić część swoich zasobów drugiej osobie.


Nie mogłabym nie spytać o Twoje doświadczenia w pracy z osobami z nieadaptacyjnymi nawykami żywieniowymi. Jak pracuje Ci się w gabinecie z klientami, u których pojawiają się symptomy z pogranicza zaburzeń odżywiania lub zaburzonego obrazu ciała?


Na tę chwilę miałam doświadczenia z nastolatkami, które zgłaszały takie problemy. Zarówno związane z restrykcyjnym jedzeniem, jak i z trudnościami związanymi z kontrolą jedzenia. Myślę, że zadbanie o dobrą relację z samym sobą jest bardzo ważne i staram się wprowadzać to w życie. Jednak na początku relacji terapeutycznej nie jest to możliwe ze względu na silne negatywne emocje związane z ciałem. Najczęściej zaczynamy od krótkich ćwiczeń związanych z rozpoznawaniem emocji, nauką odpoczynku lub planowaniem aktywności, które mogą zaradzić kryzysowi, którego spodziewa się pacjentka.

Praca z nastolatkami wydaje się trochę trudniejsza ze względu na ich delikatną samoocenę, która w tym wieku jest też bardzo chwiejna. Idealnym końcem naszych spotkań byłoby osiągniecie sytuacji, w której osoba nie opiera już całej swojej samooceny na wyglądzie.

Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że jest to bardzo trudne wyzwanie. Szczególnie w tym czasie. Staram się więc zwracać uwagę na bardziej użytkowe możliwości ciała: dzięki niemu możemy się poruszać, widzimy wszystkie piękne rzeczy, możemy ćwiczyć lub po prostu leżeć. Dużo mniej skupiam się na wyglądzie. Chcę, aby osoby, z którymi pracuje traktowały swoje ciało jak przyjaciela, a nie wroga lub coś z czym muszą walczyć i zmieniać, by zyskać aprobatę otoczenia i czuć się wartościowymi.


Powiedziałaś dużo ważnych rzeczy. Chciałabym dopytać Cię jako psycholożki, ale i przecież kobiety, o swoją własną drogę do idei ciałopozytywności. Czy ta idea jest Ci sama w sobie zwyczajnie bliska? Czy uważasz nurt body-positive za coś potrzebnego w obecnym momencie historii?


To trudna droga. Jak w każdym przypadku składa się z lepszych i gorszych odcinków.

Czasem nawet mi samej trudno jest odciąć się od kulturowego ideału piękna, którego wymagania są niemożliwe do spełnienia. Czuję się wtedy gorzej, ale staram się z tym walczyć i skupiać się na tym co potrafię, kim jestem, co mam do zaoferowania światu poza wyglądem.

Dzięki terapii własnej miałam możliwość poukładania sobie w głowie tych wszystkich trudności, wątpliwości związanych z ciałem. Zostałam też wyposażona w narzędzia, które pozwalają mi na pracę z nieadaptacyjnymi przekonaniami. Jestem sobie bardzo wdzięczna, że zdecydowałam się pójść na terapię i pracować nad trudnościami, których wtedy doświadczyłam. Myślę, że gdyby nie terapia nie byłabym w tak dobrym miejscu, w którym jestem dzisiaj.


Bardzo dobrze też działa na mnie medytacja w połączeniu z jogą. Ćwiczenia wymagają dużego skupienia na fizycznych możliwościach ciała przez co łatwiej o szerszą perspektywę i większy dystans do negatywnych myśli o sobie. Warto je zauważać, ale pozwolić im odpłynąć bez skupiania się na nich. W tym pomaga też medytacja i skupienie na oddechu. Uczymy się, by pozwalać myślom po prostu być, a z czasem odpłynąć, bez nadmiernego skupiania się na nich i odczytania ich znaczenia.


Zuza, ogromnie dziękuję Ci za tę inspirującą rozmowę. Myślę, że Twoje słowa są szczególnie ważne w tym okresie czasu, kiedy tak wiele uwagi poświęca się wyglądowi i kondycji ciała. Mam nadzieję, że dzięki takim osobom jak Ty i proponowanym przez Ciebie metodom pracy uda się nam jeszcze sprawniej i efektywniej przekształcić dzisiejszy świat na bardziej ciałopozytywny.






127 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page